Blog
06.11.2024
St. Paul's Chapel - serce Nowego Yorku
Wizyta w stolicy świata, wzbogaca nas o nowe doświadczenia i pozwala poznać zakątki, które skrywają sią w gąszczu wyrastających z każdej strony drapaczy chmur. Historia Nowego Yorku jest stosunkowo młoda, ale są na jego mapie miejsca, które ze względu na pewne zdarzenia mają w sobie niezwykłą, magiczną aurę. I taka właśnie jest, znajdująca się na dolnym Manhattanie, St. Paul’s Chapel – Kaplica św. Pawła.
Gdy z końcem XVII w. do Nowego Yorku napływało coraz to więcej emigrantów z Europy, miejsce kultu, jakim było Trinity Church, okazało się niewystarczające, żeby pomieścić wszystkich wiernych. Tak, zapadła decyzja o wybudowaniu nieopodal kolejnej kaplicy, która finalnie została ukończona w 1766 roku. Po dziś dzień, jest najstarszym, zachowanym budynkiem sakralnym na Manhattanie. Wieża St. Paul’s Chapel znikająca dziś w koronach drzew, wznosi się na 37 metrów, co pośród otaczających ją wieżowców, czyni ją niewielką. Od wschodu, fasada kaplicy ozdobiona jest portykiem, podtrzymywanym przez cztery, strzeliste, jońskie kolumny. W większości zbudowana jest z cegły, czerwonego piaskowca oraz łupka. Otaczający ją cmentarz, przypominający ten z Trinity Church, jest bez wątpienia miejscem enigmatycznym, gdzie czas stanął w miejscu. Niedużej wysokości, wyrastające z zielonej trawy stele nagrobne, przeważnie wykonane są z czerwonego piaskowca. Niektóre z nich mocno nadszarpnął ząb czasu. Gdzieniegdzie, można natrafić na pomniki z jasnego marmuru oraz wysokie obeliski. Na cmentarzu spoczywa wielu nowojorskich notabli – m.in. bohater wojenny, generał Richard Montgomery; prokurator generalny stanu Nowy Jork Thomas Addis Emmet czy doktor William James MacNeven, znany jako „ojciec amerykańskiej chemii”. Mimo lokalizacji – serca dzielnicy finansowej Nowego Yorku, gwaru policyjnych syren i przechadzających się tłumów turystów, St. Paul’s Chapel zdaje się być oazą ciszy i spokoju. Na niektórych ławkach, prócz turystów, dostrzec można pracowników z pobliskich biur, którzy wykorzystując przerwę w pracy, ukrywają się pod koronami drzew, popijając w odosobnieniu kawę z pobliskiej kawiarni.
Nowojorczycy, kaplice nazywają miejscem cudownym – i mają ku temu aż dwa powody. Pierwszy z nich wydarzył się w roku 1776, kiedy wybuchł wieki pożar, który strawił jedną trzecią miasta. Spłonęło wszystko, wszystko prócz Kaplicy. Drugie, mistyczne ocalenie miało miejsce 11 września 2001 roku. Ponieważ dwie wieże WTC znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie, w chwili ich zawalenia, nikt nie dawał szansy na jej przetrwanie. A jednak. Pomimo wszechobecnego pyłu, gruzu i powalonych drzew cmentarnych, Kaplica św. Pawła, stała nienaruszona. Nawet witraże w oknach pozostały niestłuczone. Przez kolejne tygodnie, cudownie ocalone miejsce, stało się schronieniem dla pracujących tam strażaków, policjantów i wszystkich ludzi niosących pomoc. W wnętrzu zostały ustawione łóżka polowe oraz wydawki z jedzeniem. Ku pamięci tego strasznego czasu, w roku 2002, został odsłonięty „Bell of Hope” - Dzwon Nadziei, odlany z brązu, znajdujący się przed wejściem do kaplicy od strony cmentarza. To dar burmistrza Londynu, przypominający o wsparciu i jedności anglików z amerykanami.
Dziś spacerując po Ground Zero, nie tak łatwo dostrzec wieże kaplicy. Tuż obok wyłania się przyciągający uwagę szkielet, chyba najbardziej rozpoznawalnej na świecie stacji metra - Oculus Calatravy. To zderzenie dwóch różnych światów architektury i czasoprzestrzeni, które skłania do refleksji. I to w miejscu, naznaczonym tragedią. Warto choć na chwilę przystanąć.
Copyright © ML Stone 2022
Realizacja wraz z wdrożeniem do CMS: Eniteo